Byłam głupia, wiem, ale co robić????, Rodzina i dziecko bez ogłoszeń - Forum Gdańsk, Gdynia, Sopot. Porozmawiaj o aktualnych problemach i radościach mieszkańców Trójmiasta. Kiedy dzieci wykrzykują do nas przykre słowa, zwykle bardzo się denerwujemy. Czujemy złość, smutek, strach, zakłopotanie, wstyd, zniechęcenie itd. Nie ma się czemu dziwić, nie ma nic przyjemnego w słuchaniu raniących komunikatów od osób, które bardzo kochamy i dla których zrobilibyśmy wszystko… Czy jednak dzieci chcą nas krzywdzić i sprawiać nam przykrość? Czy rozumieją wagę słów, które rzucają do nas w złości i żalu? Najnowsze badania na temat rozwoju mózgu dziecka, zdecydowanie temu zaprzeczają, dlatego ważne jest, aby nie traktować osobiście tego, co usłyszymy od rozgniewanych pociech, ale zrozumieć, skąd się to w ogóle bierze i jaki jest tego sens. Oto nowy post, który Wam w tym pomoże! Niech zdejmie ciężar z Waszych ramion i doda Wam otuchy w trudnych chwilach. ❤️❤️❤️ *** PS. Warto pamiętać, że nie mamy zgadzać się na wszystko i możemy komunikować dzieciom swoje granice. Powiedzieć im o tym, co czujemy, gdy wypowiadają tak mocne słowa i dlaczego ich więcej nie chcemy. (Co nie znaczy, że te sytuacje nigdy nie wrócą. Rozwoju się po prostu nie przeskoczy!) W każdym razie porozmawiajmy z dziećmi o tym wszystkim po tym, jak pomożemy im wrócić do równowagi. W silnych emocjach nie uczymy się bowiem niczego. Walczymy raczej o przetrwanie… (lub uciekamy). Powodem jest zazwyczaj infekcja wirusowa, która prowadzi do podrażnienia jamy ustnej i gardła. “Mówiąc ogólnie, dzieci ślinią się mniej więcej do 18 miesiąca życia, choć wszystko zależy oczywiście od przypadku.”. Jeżeli dziecko się ślini bardzo wyraźnie, istnieje ryzyko zakrztuszenia się lub ciągłych mdłości. Mam 13 lat, mam 1,55 m wzrostu i ważę 61 kg. :D Wiem, niezbyt zdrowe, ale mama ciągle mi powtarza, że ​​jestem gruba i tak dalej. (To także prawda „-”). Ale czy naprawdę musi to zawsze mówić? To naprawdę mnie boli i kiedy mówię o tym mojemu ojcu, reaguje tak: Och, twoja mama tylko chce dobrze i tak ... i zawsze mówi, że jestem głupi ... Pomoc D: odpowiedziOdpowiedź od: Kethry 16:13 Bardzo dobrze cię rozumiem, bo moja mama była taka sama jak wtedy, kiedy byłam w twoim wieku - to nie pomogło!Teraz, wiele lat później, widzę to wszystko z daleka. To bolesne, gdy rodzice mówią ci, że jesteś gruby lub robią inne rzeczy, które cię porozmawiać z matką o tym, jak to cię boli i nie pomaga. O wiele bardziej pomogłoby ci, gdyby twoi rodzice zaangażowali się w lekkie wspólne gotowanie, bo szafka na słodycze nie jest już tak pełna. Byłbyś o wiele bardziej wspierający, gdyby cała twoja rodzina zebrała się razem, a nie matka wytykająca twoje dokładnie to powinieneś jej powiedzieć, bo to niszczy twoją pewność siebie. Jeśli masz wrażenie, że nawet twoi rodzice nie uważają cię za ładną, w pewnym momencie tracisz przekonanie, że mimo wszystko jesteś ładna!Dużo czasu zajęło mi odbudowanie pewności siebie - byłem dawno dorosły i nie mieszkałem już w pozwól rodzicom, żeby ci to zrobili!Odpowiedź od: eustreet 16:08 Hmm… z jednej strony boli to, co rzucają w ciebie twoi rodzice. Jeśli naprawdę cię to ciągnie, musisz z nimi porozmawiać i powiedzieć im, że to, co mówią, cię boli. Wtedy może przestaną. Z drugiej strony, twoi rodzice mogą być z tobą szczerzy, choć może to zabrzmieć, i po prostu chcą ci pokazać, że chcą, abyś schudł lub robił więcej dla od: wskazówki4decyzja 16:13 Twoi rodzice nie są zbyt pomocni. Rozumiem troskę twojej matki. Jednak mogłaby być bardziej pomocna, gdyby cię zmotywowała - zamiast cię zbesztać. Ponieważ twoja matka prawdopodobnie nie może, powinieneś po prostu zrobić to sam. Pomyśl o strategii odchudzania… Utrata wagi jest w rzeczywistości bardzo łatwa. To ma coś wspólnego z bilansem. Przyjmujesz kalorie poprzez jedzenie i picie i zużywasz kalorie. Konsumpcja to Twoja podstawowa przemiana materii. Teraz wszystko, co musisz zrobić, to upewnić się, że spalasz więcej kalorii niż jesz. Jest to bardzo przydatne, jeśli regularnie ćwiczysz i zmniejszasz spożycie cukru. Cukier jest częścią wszystkiego, co zawiera węglowodany. Spożywanie zbyt dużej ilości cukru uniemożliwia organizmowi spalanie rezerw tłuszczu - bez względu na to, ile ćwiczysz. Spalasz też dużo kalorii podczas snu… ale tylko wtedy, gdy masz jak najmniej insuliny we krwi. Dlatego po prostu unikaj węglowodanów od popołudnia. Czasy Google "szczupły we śnie", tam jest to wyjaśnione od: Los 16:14 Szczerze, twoja matka ma szansę! Przede wszystkim uważam, że słowo „gruby” jest obelgą, zwłaszcza że nie jesteś „gruby” przy 61 kilogramach i 1,55. Może nie jesteś super szczupła, ale tłuszcz to coś innego, mówimy o 30/40 kilogramowej nadwadze. Nie wiem, jaki jest problem twojej matki, próbując cię tak ubrać. Ale powinieneś powiedzieć jej jeszcze raz bardzo wyraźnie: „Mamo, obrażasz mnie. Mamo, krzywdzisz mnie. Mamo, jesteś odpowiedzialna za mój rozwój, ponieważ jesteś moją matką. dla tego. " Szczerze mówiąc, nastolatkowi trudno jest pogodzić się z uprzedzeniami środowiskowymi i ciągłą konfrontacją z nieosiągalnymi ideałami. Absolutnie nie mogę zrozumieć, że matka mogłaby nawet namówić swoje dziecko na takie bzdury. Nie ma na to usprawiedliwienia. Nawet jeśli twoja matka może być sfrustrowana lub uważa, że ​​jest gorsza, nie jest to wymówka, by obrażać jej od: kulki pytań 17:57 Więc... twoja matka cię obraża POINT. Ma rację co do myśli w tle, ale można to ująć w inny sposób. A to, że twój ojciec zawsze myśli, że jesteś głupi, też nie jest z jego strony zbyt dobre. Jeśli ludzie byli głupi, nie mogli nawet otworzyć drzwi. W temacie: Na pewno nie jesteś gruby. Jednak twoja waga jest trochę za duża w stosunku do twojego rozmiaru. Dla twojego rozmiaru 45-52 kg jest normalne. Spójrz, że skończysz gdzieś pytaniaPrzykro mi z powodu reakcji mojej mamy (kropka) Witam, wiem, że jestem denerwująca, ale właśnie powiedziałam mamie, że mam okres. A teraz tylko potajemnie wył po pokoju, ponieważ tak źle na to zareagowała. Powiedziała: Naprawdę? a potem krzyknęła neiiiiiiiiiiin i powiedziała, że ​​biedne dziecko. Następnie wyjaśniła mi, gdzie są rzeczy i tak żałuję, że jej to powiedziałem. Czy powinienem coś teraz zrobić? Czy zrobiłem coś złego?Dlaczego po treningu mięśni brzucha ważę więcej niż wcześniej? Przedwczoraj ważyłem 61 kilogramów i po wczorajszym treningu brzucha znów ważę 64 kilogramy. czy ktoś może mi powiedzieć, dlaczego jest tak, że zdrowo się odżywiam i teraz chcę się dowiedzieć, czy dostaję mięśnie brzucha od treningu mięśni brzucha i czy mięśnie brzucha ważą więcej niż mama nazywa mnie grubą :(? Moja mama cały czas mnie obraża i mówi, że nie powinnam siedzieć na kanapie z moim grubym tyłkiem i byłabym taką grubą suką i głupią suką. Ona też bardzo wariuje i wbiega do mojego pokoju, gdzie wyrzuca wszystkie moje rzeczy z szafy, robi im zdjęcia i pokazuje je w pracy. I zawsze mówi, że nie powinnam tyle jeść. Uważam, że nie jestem tak gruba, jak zawsze mówi :( Mam 1,61 wzrostu i ważę 53 kg. Moja mama sprawia, że ​​jestem całkowicie wykończony: (((Co mam zrobić?Hej, rodzice pytają o zabawki erotyczne? Dobry wieczór, wiem, że moja mama ma dużą szufladę pełną wibratorów, korków analnych i mnóstwo wibratorów (nie wie, że ja wiem), stąd moje pytanie: jak myślisz, jak moja mama reaguje, gdy ją o to pytam kieszonkowa cipka? Czy ktoś ma z tym jakieś doświadczenie? A tak przy okazji, mam 15 moi rodzice mogą mi pokazać, jak mnie ważyć? Cześć,Moi rodzice lub mama uważają, że jestem za gruba, ciągle robią głupie komentarze i zmuszają mnie do jestem szczupła, ale też nie jestem gruba. Odżywiam się zdrowo i uprawiam sport, ale to jej nie wystarcza. W tej chwili jestem całkiem zadowolony ze swojego ciała i czuję się bardzo na moje pytanie/y: Czy moja matka może mnie zmusić do ważenia? Czy może mi grozić, że da mi telefon komórkowy ect. Zabrać, jeśli tego nie zrobię? Moja mama mówi, że przytyłam? Cześć. Rok temu prawie popadłem w zaburzenia odżywiania. Na szczęście przeszedłem ten etap i znów jestem szczęśliwszy. Znowu trochę przytyłam, ale szczerze mówiąc, nie przeszkadza mi to, dopóki jestem szczęśliwa, ale mama często wypowiada obraźliwe komentarze, zwłaszcza o mojej siostrze. Że jest za gruba i powinna w końcu schudnąć. Moja siostra ma już trochę więcej na żebrach, ale myślę, że to źle trzymać ją przed nosem. Teraz powiedziała do mnie bardzo uwłaczającym tonem: „Znowu urosłaś" i oczywiście bardzo mnie to odrzuciło. Zwłaszcza, że ​​od lat walczyłem ze swoim ciałem. Takie rzeczy bardzo bolą, szczególnie ja tylko 16. Co mam z tym zrobić?Czy moja mama ma prawo mówić mi, że jestem gruba? Czy mama może mówić mi, że jestem gruba, niesportowa i dużo przytyłam? Jestem nastolatką i od dawna wątpię w siebie i czuję się niekomfortowo ze swoim wyglądem, a ponieważ mama bardzo często mówi mi, że jestem gruba lub gruba, to jeszcze bardziej mnie ciągnie. Bardzo, bardzo mnie to boli, bo z jednej strony jest moją mamą, az drugiej wie, że mam wątpliwości. Jednak nie traktuje ich poważnie i mówi, że po prostu zmyślę to wszystko. Usprawiedliwia takie stwierdzenia, że ​​będzie moją próbują mnie „tuczyć? Witam, moi rodzice kupili tony jedzenia od czasu kwarantanny. W tym dużo słodyczy, co samo w sobie nie jest złe, ale: Zauważyłam, że moja mama stara się zwiększyć liczbę kalorii, kiedy dla mnie gotuje. Mały przykład: tylko ja lubię gotowane ziemniaki jako dodatek. Moja mama od lat gotuje ziemniaki tak, jak ty je gotujesz, po prostu w wodzie. Ale dzisiaj zauważyłem, że ziemniaki w garnku miały grudki tłuszczu, kiedy ostygły. Następnie zapytałem mamę, co to jest, a ona początkowo powiedziała, że ​​to tylko z wywaru warzywnego, a później, kiedy poszedłem dalej, powiedziała, że ​​ugotowała ziemniaki na maśle… To jeden z wielu przykładów powoli jestem pewna, że ​​moi rodzice próbują mnie zmusić do przybrania na wadze. Mam około 1,62 m wzrostu i ważę 52 kg, czyli normalna waga. Jestem z tego absolutnie zadowolona i staram się jeść zdrowo tj. dużo białka, dużo warzyw, zdrowe tłuszcze itp. Od czasu do czasu zjadam trochę słodyczy i jak paczka jest pusta to od razu wracam więcej... Ja często im o tym rozmawiałam, potem mówią, że albo mam paranoję i nikt nie próbuje mnie zmusić do przybrania na wadze, albo słodycze też są dla mojego ojca...moja mama mówi, że jestem gruby?: - ((co robić? Moja mama zawsze mi powtarza, że ​​jestem gruba i nie powinnam zawsze tyle jeść, a dieta byłaby bardzo dobra i to mnie bardzo smuci :-( Jestem dziewczyną, mam 13 lat, jestem i ważę 49 kg i jz moje pytanie czy naprawdę ważę za dużo? :-(Czy wciąż dorastam w wieku 15 lat, image? Witam ludzi, unswar jak widać na zdjęciu, jestem o pół głowy wyższy od mojej matki, ale też o pół głowy niższy od mojego ojca! Mam 15 lat, 1,62, ojciec 1,70, mama 1,55 i boję się, że zostanę taki mały, myślisz, że będzie coś, co przyjdzie, a ja jestem Südlander :)) moi rodzice mnie zdenerwowali, proszę przeczytaj! Od kilku tygodni mam niezłomnego chłopaka w poważnym związku. Powiedziałem ci tego samego dnia, żebyś mi zaufał i tak dalej. A potem powiedziano, że możemy zostać na noc po 4 tygodniach, zapytałem tylko dlaczego, a ona odpowiedziała: tak, tak to robisz w tym wieku, po prostu to zaakceptowałem teraz nagle zapytałem mamę, żebym niedługo tam spał, a ona tak: co? dlaczego? dopiero w przyszłym roku! Podczas pisania tego tekstu rozmawiałam z mamą, a ona powiedziała: rób co chcesz, nie obchodzi mnie to. zamieszkać z nim od razu i zajść w ciążę. : xTak bardzo nienawidzę swojego nosa! Mam duży problem z nosem! Jest taki długi i krzywy :( Po prostu czuję się brzydki! Chciałbym go zoperować, ale ponieważ nie mam jeszcze 18 lat, to jeszcze nie jest możliwe! I nie chcę tak długo czekać. Często wieczorami płaczę w łóżku. Zawsze zadaję sobie pytanie, dlaczego mam taki nos, moja mama ma piękny mały nos i ogólnie jest bardzo piękna, ale wiele odziedziczyłam po ojcu, małe oczy (moja mama ma bardzo duże) długi nos :( Po prostu nie wiem, co robić! Ile lat możesz faktycznie operować nos? Och, a moje usta też są naprawdę dziwne z boku!Mamie nie mogę ufać i nigdy nie mogłabym :( Więc ostatnio ktoś do mnie zadzwonił (na komórkę), nie wiedziałem kto to jest, a potem moja komórka natychmiast się wyłączyła i od razu powiedziała, że ​​to mój „przyjaciel”. a dziś ojciec wraca z pracy do domu od razu mu znowu mówi :( ojciec mi ufa i też mówi, że ona tylko gada.. nie słuchaj jej i tak.. ale ostatnio powiedziała mojemu ojcu: znasz ją ma chłopaka i tak nawet jeśli to nieprawda .. nigdy nie miałam chłopaka i zawsze myśli tak samo .. moja dziewczyna jednak może powiedzieć swojej mamie wszystko , że są jak siostry .. i zawsze się chwalą .. dlaczego czy moja mama nie jest taka :( Chciałabym z nią porozmawiać o rzeczach i tak dalej .. ale po prostu jej nie ufam. A teraz mówi, że nie rozmawia tak dużo z facetami, czy coś, co ma na problem i przy każdej kłótni dzwoni ja śpię.. to naprawdę mnie boli, ale nie pokazuję.. co mogę zrobićMoja dziewczyna ciągle ociera mi nos jaka jest chuda :( Moja "najlepsza" koleżanka ciągle powtarza jaka jest chuda... nie jest źle ALE ja nie jestem taka chuda i ona zawsze to tak układa, że ​​ja czuję się brzydka, a ty... np. mówi: ja jestem cieńsze, kiedy .... czy już wiedziałeś, że we mnie i xxx też? Zawsze mi mówią, jaka jestem ładna i że jestem super szczupła..... Vl to głupie, ale bardzo mnie to boli...
"Nie lubię Cię!" "Jesteś głupia!" "Jesteś najgorszą mamą!" Co myśli rodzic, kiedy słyszy podobne słowa od swojej latorośli? Nie szanuje mnie! Chce
Porady naszych EkspertówWitam, mam cudownego synka, ma 3 latka i 4 miesiące, pięknie mówi, dodam, że ma wyjątkowo wyszukane słownictwo, sama muszę się pilnować i starać, żeby mówić przy nim ładnie, żeby nie zatracić tego. Dużo czytamy. Moje dziecko ma mnie w 150%, odkąd się urodził, a jesteśmy we 2, nie ma tatusia, cały mój czas poświęcam mu. Jeżeli wychodzę z koleżanką wieczorem to jak on śpi, zawsze wracam do domu. Gdybym powiedziała na niego coś złego bym zgrzeszyła. Nie znam awantur w sklepie o zabawki, mówię Oluś, np. to jest za drogie i byle co, masz w domku ładniejsze zabawki, a ja teraz jestem przed wypłatą i i tak nie mam tyle pieniążków. Lub: ok, ale wybierz coś innego i ja Ci powiem czy mnie stać, czy mam tyle pieniążków. Zawsze znajdujemy kompromis! NAPRAWDĘ! w wakacje jednak moje dziecko podłapało "jesteś głupia". Dzisiaj doszło do tego "jesteś naprawdę głupia", jak pytam się go: "Oli, wiesz co to znaczy?", odpowiada "NIE". Prośby, groźby, kary, nic nie pomaga, a dzisiaj na koniec zajęć z rytmiki ,a był bardzo zaangażowany, jak trzeba było wyjść to dostał szału, "jesteś głupia" leciało milion razy, przy wszystkich, chciałam się pod ziemię zapaść. Kiedyś wrzeszczałam o to jak opętana, przestałam, bo tylko zaczął się mnie bać, a ja ryczałam po nocach. Ale ja tego nie zniosę już, nie wiem co robić, cokolwiek mu zabronię - "Jesteś głupia", zawsze jak coś jest nie po jego myśli "jesteś głupia". Nie jest tak, że nie ma męskich wzorców, mieszkam jeszcze z rodzicami, mam 34 lata, od marca przyszłego roku będziemy sami mieszkać, jest mój tata wykształcony lekarz, moi bracia, którzy go kochają ponad wszystko i poświęcają mu czas, to nie jest tak, że jest tylko przy mamie, musiałam wyjechać do Niemiec do pracy na 2 miesiące, ale nawet po powrocie nie było tak jak teraz, to przyszło jakby z okresem zimowym to nasilenie tej agresji. Dodam, że od 2 lat gryzie mnie po rękach, ale to już w miarę opanowałam różnymi unikami. Czy czas na terapię? nie wstydzę się tego, jeżeli to nam pomoże, ponieważ jeżeli on teraz mnie nie szanuje, jeżeli ja to dobrze rozumiem, to co będzie później? Czy to w ogóle ma coś wspólnego z szacunkiem? Czy takie małe dziecko wie co to szacunek? Zrobię wszystko aby nam pomóc, bo i on cierpi i ja. Po tych wyzwiskach przychodzi i mówi KOCHAM CIĘ, kocham cię potrafi mi mówić 50 x dziennie, jest naprawdę grzeczny, mogę wszędzie z nim iść, grzecznie się bawi. Nie chodzi do przedszkola, ponieważ "tak wyszło" to tez dłuższy temat i kwestia finansowa dla mnie. Proszę o pomoc. Ja już nie mogę. Dorota Pani Doroto. Ma pani bardzo mądrego synka. Prawdopodobnie chłopiec używając wobec Pani po raz pierwszy określenia "głupia" zauważył gwałtowną reakcję i odkrył jak wielkie znaczenie ma to słowo. Ponieważ Pani reaguje różnie to Maluch sprawdza o co w tym chodzi. Dlaczego moja mama raz krzyczy, raz płacze, raz nic nie robi. Po prostu szuka reguły, zasady. Nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy i nie wiąże się to z brakiem szacunku do Pani. Proszę po usłyszeniu takich słów powiedzieć, że się to Pani nie podoba i skończyć temat. Nie rozmawiać o tym później. I taką postawę utrzymać. W liście od Pani zauważyłam, że poświęca Pani synkowi dużo miłości i uwagi. To bardzo ważne. Proszę jednak zatroszczyć się o siebie. Jest Pani samotną mamą, a to wymaga ogromnego wysiłku. Warto pokazać chłopcu, że mama potrzebuje czasu dla siebie. Skorzystać z pomocy rodziny i sprawiać sobie różne przyjemności. W im lepszej Pani będzie formie tym lepsza będzie relacja z synkiem. Dodatkowo Oluś uczy się, że każdy w rodzinie potrzebuje swojego czasu, uczy się granic innych osób. Proszę nie bać się wsparcia psychologa. Jeśli czuje się Pani niepewnie to proszę udać się na konsultację z psychologiem, który wskaże jak najlepiej postępować w takich sytuacjach. Pozdrawiam Katarzyna Osak Portal ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Musisz przetłumaczyć "NAPRAWDĘ JESTEŚ TAK GŁUPIA" z polskiego i użyć poprawnie w zdaniu? Poniżej znajduje się wiele przetłumaczonych przykładowych zdań zawierających tłumaczenia "NAPRAWDĘ JESTEŚ TAK GŁUPIA" - polskiego-niemiecki oraz wyszukiwarka tłumaczeń polskiego.

Panthermedia Dziecko nie zawsze mówi to, co myśli. Czasem używa tajnego kodu. Nam udało się go jednak odszyfrować. Oto podręczne tłumaczenie języka przedszkolaka. Nie kocham cię, mamo Dosłowne tłumaczenie: Zrobiłaś coś takiego, co sprawiło mi ogromną przykrość I bez względu na to, czy była to rzecz banalna (jak np. zakaz włączenia telewizora), czy dotyczyła niebezpiecznej zabawy (np. nie pozwoliłaś dziecku wspinać się po meblach), maluch postanowił cię za to okrutnie ukarać, bo sam czuje się fatalnie. Zamiast reagować emocjonalnie, lepiej spokojnie wytłumacz malcowi, że nie powinien tak mówić. Pokaż mu, co tak naprawdę go zdenerwowało (najczęściej to twój zakaz), wytłumacz swoje postępowanie. Dobrze też powiedzieć, że nie powinno się używać takich słów, bo można kogoś mocno zranić. Dzięki temu dziecko uczy się rozpoznawania prawdziwej przyczyny swoich uczuć i kierowania nimi. Bo ty mnie nie kochasz Dosłowne tłumaczenie: Zrób wreszcie to, czego chcę W ten sposób dziecko chce cię zmanipulować, czyli liczy na to, że tknięta wyrzutami sumienia wyrazisz wreszcie zgodę na pomalowanie kredkami wszystkich ścian w pokoju albo w drodze wyjątku pozwolisz zjeść litr lodów na jeden raz. I przyznaj sama, że czasem się na tę sztuczkę nabierasz. Może nie do tego stopnia, by od razu wręczać dziecku kredki czy kubełek lodów, ale robisz się kochająca, miła czuła. Proponujesz inną atrakcję, by tylko przekonać malca o swojej miłości. I o to mu chodziło! Zamiast jednak zmieniać zdanie, lepiej powiedz dziecku, że je kochasz i właśnie dlatego nie zawsze możesz zgodzić się na wszystkie jego zachcianki (bo bolałby je brzuszek po zjedzeniu takiej ilości lodów). Jestem głupia, Jestem brzydki, Nikt mnie nie kocha Dosłowne tłumaczenie: Ale czuję się nieszczęśliwy! Powodów, dla których dziecko czasem używa tak zaskakujących (i przerażających rodziców) stwierdzeń może być kilka. Najczęściej dziecko w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę mamy i taty. Ta metoda jest wyjątkowo skuteczna, bo każdy rodzic natychmiast stara się zaprzeczyć wyznaniom dziecka (a więc uwaga jest pozyskana). Fotolia Czy można nagradzać dzieci słodyczami? I karać ich brakiem? Niezwykle ważne jest, jakiego stosunku do jedzenia uczysz dziecko. Dotyczy to także słodyczy. Czy podajesz je w nagrodę, pocieszasz nimi, czy ich brak jest karą. Nie tylko dieta wpływa na to, czy maluch będzie miał w przyszłości nadwagę czy też nie. „Jak będziesz grzeczny, kupię ci żelki”, „Jeśli nie będziesz płakał u lekarza, pójdziemy na lody”. Takie jedzeniowe targi z dziećmi to dość łatwy, ale nie najlepszy sposób, żeby uzyskać coś od nich, bo prowadzi do... wartościowania jedzenia, które staje się formą nacisku. Tymczasem jest ono po to, by zaspokajać głód i sprawiać przyjemność. Nagroda – nie Słodycze czy inne niezdrowe (lub za takie uważane) jedzenie, np. czipsy , to nie nagroda! Nie obiecuj dziecku, że je kupisz, jeśli: ładnie zje obiad, będzie grzeczne, odda zabawkę koledze. W ten sposób tworzysz w nim przekonanie, że jedzenie jest wyrazem aprobaty, docenienia wysiłku, pracy czy dobrego zachowania. To sygnał jak wyjątkowe i wspaniałe są łakocie. A przecież tak naprawdę to jedzenie jak każde inne. Pocieszenie – nie Równie niebezpieczne jest uczenie zagryzania smutków słodyczami. Jeśli pokażesz dziecku, że słodki batonik niweluje smutki, wynagradza krzywdy, to w przyszłości chętnie skorzysta ono z takiej nauki i będzie pocieszać się np. pudełkiem lodów. Niełatwo będzie zmienić takie myślenie. A z czasem smutków i stresów będzie coraz więcej. Również tych związanych z nadwagą – bo do tego najczęściej doprowadza nadmiar słodyczy. Zobacz też: 6 niewychowawczych zachowań, które wywołują w nas wyrzuty sumienia Brak za karę – nie Brak deseru czy tygodniowy zakaz słodyczy jako kara? To też droga donikąd, bo tym razem słodkość staje czymś cennym, bo niedostępnym, co można odbierać za złe zachowanie. Kara zaś powinna polegać na tym, że dziecko ponosi konsekwencje swojego czynu i wynagradza poszkodowanemu krzywdy. Ważne jest też tłumaczenie dziecku, dlaczego to, co zrobiło, jest złe. Mądre podejście – tak Słodycze powinny być po prostu jedzeniem. Jednym z jego rodzajów, które nie... AdobeStock Równo i sprawiedliwie? Każdy rodzic, by tego chciał, ale czy tak się da? Ulubione dziecko to nie mit! Jeśli chcesz, by twoje pociechy były zżyte, koniecznie zwróć uwagę na to, jak traktujesz każdą z nich. „Mamo, kochasz mnie? A bardziej kochasz mnie czy mojego brata?” Pytania dziecięce potrafią być takie urocze i wydawałoby się, że odpowiedź, może być tylko jedna - „Jasne, że kocham was tak samo mocno...” - ale czy oby na pewno? Często kobiety w kolejnej ciąży obawiają się, czy drugie dziecko pokochają tak samo ... Więc może jednak coś w tym jest, że dzieci nie kocha się tak samo, a może zupełnie nie o miłość chodzi? Naukowcy postanowili to sprawdzić. Jak ja nie lubię brata! Każdy rodzic będzie zapewniał, że traktuje dzieci tak samo lub przynajmniej próbuje, chcąc wychować zgodne i zżyte rodzeństwo. Czasem jednak się nie udaje. Aby zrozumieć pewne mechanizmy, badacze zapytali dorosłych respondentów o ich odczucia z dzieciństwa. Okazało się, że blisko 85 procent uznało, że ich rodzice faworyzowali jedno ze swoich dzieci. Co więcej, okazuje się, że uczucie niesprawiedliwości nie minęło razem z okresem dzieciństwa. Warto zaznaczyć, że badanie to opierało się tylko na odczuciach samych dzieci. Pytanie więc, czy rzeczywiście rodzice mają pupila , którego inaczej traktują, a to prowadzi do nieporozumień między dziećmi? Zapytano więc nie tylko o odczucia i emocje ale i o rzeczywisty spędzany czas na danych czynnościach. Następnie porównano odpowiedzi udzielone przez rodzeństwa, by ocenić, czy któreś z dzieci nie otrzymało więcej pozytywnej lub negatywnej energii . Okazało się, że jeśli różnice w traktowaniu i odczuciach są niewielkie, są w zasadzie bez znaczenia dla każdego z dzieci. Natomiast jeśli różnice są bardzo wyraźne, można zauważyć, jak duży ma to wpływ na ich relacje. Skąd się więc bierze to uczucie niesprawiedliwości? Powodów może być kilka: Ulubione dziecko Mogłoby się wydawać, że każdy rodzic kocha swoje dzieci tak samo, a także traktuje i pielęgnuje z jednakową uwagą. Badacze zauważają jednak,... Fotolia Ten list – „spowiedź niemowlaka” wzruszył setki kobiet. Koniecznie przeczytajcie! Zastanawiałyście się kiedyś, co czuje i myśli niemowlę? Ten list wiele tłumaczy... Czasem macie dość, jesteście zmęczone , przygnębione i nie wiecie, czemu Wasze maleństwo ciągle płacze. Ten list, znany jako „spowiedź niemowlaka”, pozwoli Wam zrozumieć wiele spraw... Słowa napisane przez autorkę bloga "Matka na prowincji" , odnaleźliśmy na grupie „Karmienie piersią”. Post nazwany został "Spowiedź niemowlaka" i przytaczamy Wam kilka najbardziej poruszających fragmentów. „Mamusiu! Bardzo chciałbym wytłumaczyć Ci wszystko. Wszystko, co się działo ze mną, przez pierwszy rok mojego życia, a nawet wcześniej.... abyś Ty mogła mnie lepiej zrozumieć, wtedy byłoby Ci łatwiej. Ale nie mogę tego zrobić, nie umiem pisać listów, ani nawet SMS-ów. Nigdy tego nie przeczytasz. Nigdy tego nie powiem. Bo wtedy gdy będę umiał już się z Tobą komunikować, zdążę zapomnieć co chciałem Ci powiedzieć. Co chciałem Ci powiedzieć Mamo, gdy się urodziłem, gdy opiekowałaś się mną razem z Tatą przez pierwszy rok mojego życia. Dlatego wysyłam tę wiadomość do Twojego serca Mamo. Żebyś mogła to poczuć i zrozumieć. Mamo. Żebym mógł Ci podziękować. Gdy tylko pojawiłem się na tym świecie, jeszcze nie wiedziałem co będzie, ale czułem, że jest ktoś lub coś, kto na mnie czeka. Wtedy pod Twoim sercem Mamo, czułem, że jesteś i że mimo tego, że się boisz, to już mnie kochasz, chociaż nawet jeszcze o tym nie wiesz... Pewnie w to nie uwierzysz, ale ja czułem i słyszałem bardzo wiele, będąc wtulony w Ciebie w Twoim brzuchu. Lubiłem to miejsce, czułem się bezpiecznie. Nie chciałem nigdy go opuszczać, myślałem, że tak już będzie na zawsze, że tak wygląda życie. Dźwięk bicia Twego serca, Twój głos Mamo... Chciałem tak trwać... Jednak czułem, że jesteś już zmęczona, rosłem... Było mi ciasno... Słyszałem Twój krzyk Mamo. Bałem się... Myślałem,... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny –​ 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?

Myślisz, że jesteś dobrym rodzicem. Tym nawykiem sprawiasz, że dziecko czuje się głupie. Słyszysz głos dziecka, ale wiesz, że go nie słuchasz. Ono również to wie. Na pewno jesteś wystarczająco dobrym rodzicem, ale rozważ odłożenie telefonu na ten wieczór. Nie zdajemy sobie sprawy, jak to uzależnienie niszczy zaufanie dziecka

Pamiętacie Rozalkę z noweli „Antek”? Gdyby wiedziała, jak marny spotka ją koniec, na pewno robiłaby wszystko, żeby jednak nie zachorować. Bowiem Rozalka zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy medycznej, została wsadzona na trzy zdrowaśki do pieca. Dodam, że już z niego nie wyszła. Ale to działo się w wieku XIX. Teraz, dwa wieki dalej, nikt już nie stosuje tak drastycznych metod. Mamy komputery, Internet, telewizję. Możemy szukać informacji i pomocy gdzie chcemy i ile chcemy. Właśnie… i tu mamy problem: mimo tego, że minęło 200 lat od wspomnianej historii, tak naprawdę w mentalności niektórych mamusiek niewiele się zmieniło. Dzięki Bogu piecy chlebowych, do których wpakowali Rozalkę, nigdzie poza muzeami już nie ma, ale gdyby były to kto wie, pewnie niejedna by się skusiła… za namową przyjaciółek. Przyjaciółek z forum. I właśnie teraz, w roku 2015, jedna z nich postanawia nagle swojemu niemowlakowi włożyć paluszek do wrzącej wody… ( zdjęcie przesłane przez czytelniczkę) W pierwszej chwili pomyślałam, że to żart i prowokacja. Wiecie, coś w stylu pierwszej strony „Faktu” („Nie mogę spać bo muszę trzymać regał”…). I oby tak było. A jesli nie? Nie dość, że mamuśka zrobiła co zrobiła, o czym świadczą dodane zdjęcia, to jeszcze namówiły ją do tego inne z podobnym ilorazem inteligencji (albo chociaż z poziomem wrażliwości na poziomie -100, gdzie -10 oznacza Marylin Mansona). Co więcej, porozmawiałam z rocznikiem mojej mamy i ciotek i okazało się, że faktycznie, taką metodę stosowało się… onegdaj, czyli dawniej. Jedna nawet próbowała mi wmówić, że sama tak robiła swojej córce, ale nie uwierzyłam. Ale czy to oznacza, że niedługo na odrę zaczniemy przystawiać pijawki za uszami a na kiłę wsadzać… chory narząd do rtęci? Na to wygląda sądząc po wypowiedziach niektórych pań na internetowych forach parentingowych. Takie fora już dawno powinny zmienić nazwę na „Fora Samozwańczych Lekarzy Z Kupionym Na Bazarze Dyplomem”. Na pewno wiecie, o czym mówię, i tym razem przyznaję się, że w pewnym momencie sama namiętnie poszukiwałam na nich odpowiedzi na różne zdrowotne pytania. Przestałam, jak wyczytałam, że nie można robić zdjęć śpiącemu dziecku i nie kąpie się niemowlaka w piątki. Dopóki dotyczy to naszej osoby, to szukajmy sobie informacji, czy nasz pieprzyk na nodze to już rak czy zwykły pryszcz, ale co to za matka, co zamiast iść do lekarza pyta anonimowych ludzi na forum o sprawy dotyczące nowonarodzonego dziecka? Ja wiem, że NFZ ostatnio daje trochę… ciała. Wiem, że ciężko z noworodkiem stać w kolejce w obawie, że się czymś zarazi. Ale czy taka matka nie boi się, że jej dziecko zarazi się od niej samej… głupotą? Ja bym się bała. Poza tym przeszukiwanie forów jest szalenie czasochłonne, prawie tak jak czytanie blogów :).Każdy, kto choć raz wszedł na takie portale wie, o czym mówię. Zagłębiamy się tym oceanie durnych rad i chwytających za serce opowieści i nie czujemy, kiedy mija północ i nadchodzi ranek. Potrafimy spędzić w Internecie kilka godzin, a szkoda nam czasu na stanie w kolejce do lekarza, który może pomóc naszemu dziecku w kilka minut (cóż, najczęściej przepisując receptę). Sprawa ma też drugie dno: najpierw szperamy w necie. Potem pytamy mamy, jak to robili dawniej. Dopóki ograniczają się nasze mamy i babcie do opowiadania, jak to było, a nie każą dopajać trzytygodniowego noworodka słodzoną herbatką (takie były zalecenia, sprawdźcie w swoich książeczkach zdrowia!), to jeszcze pół biedy. Gorzej, jak mówią nam, że tak trzeba, a wszystko to, co WHO zaleca to wymysły naukowców i nic dla normalnych ludzi. A co będzie następne? Znachor spod Nowego Sącza i karmienie tylko rozwodnionym kozim mlekiem?.. Najczęściej zadawanym pytaniem na forach są właśnie metody karmienia niemowląt i noworodków. To nic, że zasady są ściśle określone przez wspomniane WHO. To nic, że lekarz mówi inaczej. To też nic, że dziecko ma taki, a nie inny apetyt. A spróbuj Dziecko nie pić tyle, ile inne dzieci bab z forów… A spróbuj Matko nie wmuszać w niego albo spróbuj nie zabrać mu butelki, jak już wypiło swoje wskazane we wpisach 150 mililitrów! W Szwecji by to nie przeszło. Czytam o tych chorych pomysłach mam, czytam o przemocy wobec najmniejszych dzieci i coraz bardziej skłaniam się do idei państwa opiekuńczego. Fakt, że traktują staruszków bez emocji i dzieci też wychowują raczej nieemocjonalnie. Ale czy szwedzka polityka rodzinna, traktująca dziecko nie jak własność rodziców, ale jak odrębną, myślącą istotę, nie jest lepsza niż nasze „niewinne” klapsy i protesty wobec konwencji ds. przemocy? Oczywiście nieco przesadzam, bo nie uważam, że płacz dziecka jest sygnałem do wszczęcia procedury szukania dziecku rodziny zastępczej, ale nie mam na sumieniu wkładania dziecku palca do wrzątku, więc szwedzka opieka społeczna mogłaby mnie co najwyżej pogłaskać po głowie. Bo jeśli jedynym sposobem na dotrwanie dziecka dorosłości jest rozłączenie go z matką, która twierdzi, że hemoroidy są zaraźliwe, bo wyczytała to na forum, to powinniśmy chcieć w Warszawie nie drugiego Budapesztu, a drugiego Sztokholmu. Wszak to głupota bywa zaraźliwa. Głupota ma pewien urok, ignorancja nie. Głupota najlepiej przechowuje się w tradycji. Ryszard Nowosielski. Głupota nie boli. Głupota nie jest złem; zło jest głupotą. Głupota nie zwalnia od myślenia. , Wyd. Literackie, Kraków 1974, s. 25.
Ewa Bukowiecka-Janik: W jaki sposób małe dzieci, takie w wieku 2-3 lat, komunikują, że czują się źle, również emocjonalnie? Agnieszka Cichecka, psycholożka dziecięca: W tym wieku reakcje dzieci na różne sytuacje są zazwyczaj gwałtowne i krótkotrwałe. Maluchy szybko reagują emocjonalnie, ale i szybko potrafią te emocje zmienić, przechodząc czasem dość płynnie między różnymi emocjami, nawet skrajnymi – od płaczu do śmiechu. Zdecydowanie to nie powinno być dla rodziców powodem do niepokoju. Niemniej płacz pozostaje nadal głównym narzędziem do informowania nas o dyskomforcie. To dlatego tak ważne jest, by od początku nie mówić dziecku „nie płacz”. To jego sposób na wyrażanie siebie i wołanie o pomoc, którego nie należy tłumić. Czy to jest zawsze tylko płacz? Czy są jakieś zachowania, które powinny zwrócić uwagę rodziców? Z racji tego, że dziecko 2-, 3-letnie nie zawsze potrafi już mówić, należy zwrócić uwagę nie tylko na płacz, ale i na inne sygnały, takie jak mowa ciała. Wszystkie zachowania autodestrukcyjne (uderzanie się zabawkami czy własnym ciałem o podłogę lub ściany) powinny zwrócić uwagę rodziców. Dziecko obgryzające paznokcie czy gryzące wewnętrzną stronę ust albo dłubiące w nosie może próbować złagodzić w ten sposób stany napięcia emocjonalnego i wzburzenie. Maluchy przy rodzicach czują się najbezpieczniej, w związku z tym przy nich właśnie najłatwiej im pokazać silne emocje. Dziecko, które przy niani czy babci jest „aniołkiem”, przy rodzicach potrafi pokazać swoje prawdziwe emocje, co jest zupełnie normalne. Rodzice w takich sytuacjach często czują konsternację. Odbierają dziecko ze żłobka czy przedszkola, a ono, zamiast biec z radością, zaczyna płakać. Tak, to może być sygnał, że przez ten czas spędzony w placówce dziecko przeżywało jakieś napięcie, które dopiero w „bezpiecznych” warunkach ustępuje. Takie zachowanie dziecka rzeczywiście nierzadko martwi rodziców, ale jest całkiem zdrowe i prawidłowe – świadczy o tym, że dziecko przy rodzicach czuje przyzwolenie na okazywanie emocji i bycie sobą. Natomiast warto zainteresować się tym, co dzieje się podczas zajęć w przedszkolu czy żłobku. Sposób, w jaki komunikują się dzieci, zmienia się z wiekiem. Jakiego rodzaju komunikatów ukrytych w zachowaniach dzieci możemy spodziewać się od starszych przedszkolaków? Im starsze dziecko, tym więcej pojawia się komunikatów werbalnych. Dzieci 4-letnie potrafią już rozpoznawać i nazywać swoje emocje, ale także innych osób w ich otoczeniu. Zaczynają nawiązywać relacje społeczne i zdarza się, że potrafią już panować nad swoim gniewem, brakuje im jeszcze pewności siebie, co natomiast zmienia się u 5-latków, które zapamiętują opinie o sobie i bywają bardzo podatne na zranienia. Trzeba pamiętać, że każde dziecko jest inne i rozwija się w swoim tempie. Czasem zdarza się, że dziecko wraca z przedszkola lub szkoły i jest agresywne wobec rodzeństwa lub rodziców, a za tym zachowaniem kryje się słaby dzień, może poniżenie, odrzucenie przez kolegów albo niesprawiedliwa ocena. Trzeba być czujnym i szukać przyczyn danego zachowania. W takich okolicznościach zdarza się, że rodzice, zamiast szukać przyczyny i podejść do dziecka z empatią, szukają w nim winy, oceniają je, a nawet wymierzają kary za „złe zachowanie”. Kiedy dzieci robią coś, co krzywdzi innych, trzeba zwrócić im uwagę, wytłumaczyć, co czuje druga osoba, gdy ono się tak zachowuje. Jednak na tym rozmowa z dzieckiem nie powinna się zakończyć. Druga część powinna dotyczyć tego, co dziecko czuło, co się stało wcześniej, co je skłoniło do takiego zachowania. Dzieci mają prawo nie rozumieć tego, co się z nimi dzieje. Czasem nawet dorośli nie potrafią w zdrowy sposób wyrażać złości, tylko np. krzyczą, są złośliwi czy agresywni. Dziecko, aby mogło zapanować nad swoim zachowaniem, potrzebuje zrozumieć siebie i naszą rolą jest mu w tym pomóc. Wymierzanie kary i brak rozmowy o emocjach to fatalny pomysł. Dziecko w ten sposób nauczy się, że jego uczucia nie mają znaczenia, a ich wyrażanie wiąże się z cierpieniem. Dla rodziców niezrozumiałe zachowania dzieci to często źródło stresu. Jak rozumieć np. złośliwość u dziecka w wieku przedszkolnym? To prawda, że dla rodziców niezrozumiałe zachowania dzieci to źródło stresu, ale często zdarza się, że gdy rodzice pojawiają się w gabinecie, aby doradzić im, bo nie wiedzą, co zrobić, i zaczynamy o tych emocjach rozmawiać, okazuje się, że dzieci dają wyraźne sygnały, czego im trzeba, tylko my rodzice nie bierzemy tych informacji na serio. Nie ma nic lepszego niż spokojna rozmowa, dająca poczucie zaufania i bezpieczeństwa. Nie bagatelizujmy problemów dzieci. Komunikaty typu „nie przesadzaj”, „przestań płakać” pokazują dziecku, że jego problemy nie są dla nas ważne, a płacz jest czymś złym. Jak mawiał Janusz Korczak „nie patrz na problemy dziecka z wysoka. Życie daje każdemu według jego sił i możesz być pewien, że dla niego jest ono tak samo ciężkie, jak dla ciebie, a może nawet i cięższe, gdyż nie ma jeszcze doświadczenia”. Jeśli chodzi o złośliwość dziecka, to tu znowu należy szukać przyczyn, a nie patrzeć na to zachowanie, osądzając dziecko. Dzieci nie rodzą się złośliwe. Robią na złość, bo widocznie z czymś nie potrafią sobie poradzić. Czytałam kiedyś, że dzieci, które czują się nieszczęśliwe, używają sformułowań, takich jak „zawsze” i „nigdy”. Jest w tym ziarno prawdy? Sformułowania „zawsze” i „nigdy” z ust dziecka pokazują, jak ważna jest to dla niego sprawa i jak czuje się z zaistniałą sytuacją, ale jeszcze gorzej, kiedy to rodzic wobec dziecka stosuje takie komunikaty. Sprawia to, że dziecku trudniej jest myśleć o sobie pozytywnie i stawiać czoła wyzwaniom codzienności. Kiedy zauważymy u dziecka takie niepokojące zachowanie i uda nam się rozkodować komunikat, co możemy zrobić? Czy należy po prostu zająć się danym problemem dziecka, czy warto też powiedzieć dziecku: „zawsze jestem przy tobie, możesz powiedzieć mi wszystko, zamiast zachowywać się w ten sposób”? Najważniejsze jest zaufanie i świadomość dziecka, że zawsze może do nas przyjść ze swoimi problemami, że nie zostaną one zbagatelizowane, że nie oceniamy dziecka. Bo ocena dziecka a ocena jego zachowania to dwie zupełnie inne rzeczy. Dla przykładu: nie mówmy „jesteś bałaganiarzem”, tylko „nie podoba mi się, że nie sprzątnąłeś po sobie”. Podczas spokojnej rozmowy możemy zapytać, czy teraz dziecko postąpiłoby tak samo, jakie byłyby inne możliwości, i co te inne możliwości zmieniłyby w konsekwencji. Dobrym pomysłem jest ćwiczenie w postaci odgrywania scenek, by przetrenować reakcje w konkretnej trudnej dla dziecka sytuacji, która je spotkała. Np. ja jestem złośliwym kolegą, który mówi „jesteś głupia, nikt cię nie lubi”, a dziecko próbuje reagować. Możemy też odgrywać scenki w różnych wariantach. O czym może świadczyć to, że dziecko, które potrafi komunikować się ze światem, nie wyraża emocji wprost? Powodów może być bardzo wiele i nie każdy będzie tak samo poważny. Niewyrażanie uczuć bezpośrednio może świadczyć o nieśmiałości, lęku przed reakcją rodzica czy otoczenia, może być też efektem nierozumienia własnych emocji. Czasami to również spektrum autyzmu. Jeśli obserwujemy takie zachowanie u swojego dziecka, warto je obserwować i otoczyć zrozumieniem oraz akceptacją. Takie okoliczności ułatwią nam docieranie do emocji naszego dziecka. W jaki sposób dzieci uczą się komunikować swoje uczucia i od czego zależy to, czy ten sposób będzie zdrowy? Dzieci uczą się przez modelowanie, zatem kopiują sposób komunikowania uczuć od rodziców. Obserwują i widzą, czy tata, kiedy jest wściekły, agresywnie milczy, czy krzyczy, a może jego gniew przeradza się w „czepianie się”. W trudnej sytuacji są dzieci, które widzą, jak rodzic tłumi uczucia. Np. mama płacze i kiedy dziecko pyta, co się stało, ona odpowiada, że nic. To jest sprzeczny komunikat. Dzieci, których rodzice mówią o swoich uczuciach, łatwiej same o nich mówią. Warto czasem powiedzieć na przykład: „miałam dziś bardzo trudny dzień w pracy i jestem zmęczona, nie mam dobrego nastroju. A jak twój dzień w szkole?”. To pokazuje dziecku, że o tym wszystkim można i warto mówić. Że można to w ten sposób wyrazić i to jest w porządku. Jeśli pragniemy, by nasze dziecko potrafiło rozpoznać swoje uczucia i wyrazić je w zdrowy sposób, sami powinniśmy przyjrzeć się sobie. Agnieszka Cichecka – absolwentka Psychologii na kierunku Psychologii zdrowia i psychoterapii oraz Pedagogiki. Psychoterapeutka integracyjna w procesie certyfikacji w Profesjonalnej Szkole Psychoterapii Instytutu Psychologii Zdrowia. Swoją pracę poddaje stałej superwizji u certyfikowanych superwizorów. Pracuje z dziećmi i młodzieżą w kryzysie, a także z niepełnosprawnością intelektualną, autyzmem, aspergerem i innych.
8 min. „Duży wpływ na to, jak dziecko postrzega świat, mają rodzice. Zdarza się, że rodzice nieświadomie uczą dzieci lęku” – mówi psycholożka Paulina Leszek. – Zdarza się, że rodzice nieświadomie uczą dzieci lęku. Robią to poprzez ograniczanie ryzyka – nie idź, bo się przewrócisz, nie rób tego, bo spadniesz, nie
Kolejny wpis w cyklu „Q&A”, czyli Wy zadajecie pytania, a ja staram się jakoś pomóc. Przypominam i zaznaczam – nie jestem psychologiem ani coachem. Z wykształcenia i zawodu jestem nauczycielem. Dzielę się tutaj swoją własną prywatną wiedzą, która sprawdziła się w moim przypadku. Moje prawie 6-letnie dziecko mówi „Nie lubię Ciebie”, „Głupia jesteś”… Jest to dla mnie problem. Co mogę zrobić? Moja odpowiedź: Tak sobie myślę, że w sprawie tych nieprzyjemnych słów, jakie często dorośli słyszą od swoich dzieci, ważne są trzy sprawy. Po pierwsze i najtrudniejsze: nie brać tego do siebie, bo dzieci nie do końca radzą sobie jeszcze z przeżywaniem róznych trudniejszych emocji, i to co mówią w tych emocjach nie ma wielkiego znaczenia na dłuższą metę. Z resztą i my dorośli czasem w złości potrafimy się zapędzić i palnąć coś, czego wcale nie myślimy, prawda? Czego wymagać więc od dzieci? Po drugie: ponieważ wydaje mi się, że takie teksty wynikają właśnie z tego, że dzieci nie umieją rozpoznawać w sobie tych trudnych emocji, warto takie sytuacje wykorzystać do nauki i zamiast się obrażać, po prostu nazwać emocje dziecka „Widzę, że jesteś zły/smutny/zdenerwowany, bo to i to…. Rozumiem” Z czasem dzieci zazwyczaj same uczą się rozpoznawać w sobie te emocje i już nie mówią „Nie lubię cię” tylko „Jestem zły” Ciekawą rzecz wyczytałam ostatniow książce „Zintegrowany mózg – zintegrowane dziecko”. Otórz według autorów dziecięcy mózg, żeby dobrze funkcjonować potrzebuje integracji . Z jednej strony mózg potrzebuje integracji pomiędzy lewą – logiczną półkulą, a prawą – emocjonalną. Najprostszym sposobem żeby dziecko mogło reagować w sposób logiczny (lewopółkulowy) na emocje (prawa półkula) jest opowiadanie o tym, co się z dzieckiem dzieje. Początkowo mogą to być słowa rodzica, ale chodzi nam o to, żeby z czasem dziecko samo się tego uczyło. Mowa, układanie zdań, kolejność zdarzeń itd – za wszystko to odpowiedzialna jest właśnie lewa półkula. Więc mówiąc o emocjach i wydarzeniach łączymy obie półkule, dzięki temu emocje wychodzą niejako na światło dzienne i łatwiej nad nimi panować. Drugą formę integracji mózgu autorzy książki określają jako pionową – chodzi o to, żeby zintegrować niższe poziomy mózgu (mózg gadzi i ssaczy – odpowiedzialne za instynkty, wrodzone reakcje, przetwanie i funkcjonowanie zarówno na poziomie biologicznym, jak i w społeczeństwie) z poziomem wyższym – korą nową. Kora nowa jest odpowiedzialna za myślenie (zamiast reagowania), panowanie nad sobą, kreatywność itd. Proboblem w tym, że człowiek który jest zdenerwowany, zestresowany, przestraszony… po prostu nie ma dostępu do kory nowej. Ona się wtedy tak jakby otwiera i nie ma połączenia z reakcjami uznanymi przez organizm za niezbędne do przetrwania (reakcja – walka/ucieczka). Żeby dziecko pod wpływem silnych emocji mogło myśleć i działać logicznie, potrzeba mu spokoju i bezpieczeństwa. Dopiero w takich warunkach może ono logicznie (w ramach własnych możliwości – bo kora nowa podobno osiąga dojrzałość około 25 roku życia.) podejść do problemu, który jeszcze minutę wcześniej wydawał mu się końcem świata. Warto o tych dwóch rzeczach pamiętać, kiedy nasz mały „aniołek” zmienia się w „diabełka”. A po trzecie: warto już na spokojnie, nie w trakcie wybuchu złości (pamiętamy – brak dostępu do kory nowej) rozmawiać z dziećmi o tym, jak te trudne emocje rozładowywać w akceptowalny dla nas – dorosłych sopsób. Krzyczenie, bicie poduszki, mazanie po kartce – metod jest wiele, ważne żeby znaleźć taką, która pasuje i nam i dziecku. (Czytaj też: Co robić, kiedy dziecko reaguje agresją na odmowę?”) Na koniec dodam tylko, że doskonale rozumiem, że przeżywanie przez dzieci trudnych emocji jest i dla rodziców bardzo trudne. U nas też nie zawsze jest kolorowo. Staram się jednak pamiętać, że przeżywania emocji nie da się chyba nauczyć tak z dnia na dzień. To długi proces – i ja wiem po sobie, że sama mam często z nim problem, a co dopiero mówić o pięciolatku, sześciolatku czy nawet piętnastolatku. Jeśli to czytasz, i chciałabyś coś jeszcze podpowiedzieć tej mamie, bardzo proszę – pisz w komentarzu. Jeśli uważasz, że ten wpis może jeszcze komuś pomóc – udostępnij go znajomym. A jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila @ Pomogę, na ile będę umiała. Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne. A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką„Od czego zacząć czytanie bloga?”
Córką mówi, że jesteś głupia. Może Ty czujesz się nie dość dobra w jakimkolwiek aspekcie. Może obwiniasz się za podjęcie jakiejś decyzji, która z perspektywy czasu była "głupia 1. Jesteś gruby. Jesteś głupi. Jesteś niegrzecznyNie oceniaj swojego dziecka. Nie obrażaj go. Pomyśl, co ty poczułbyś, słysząc takie słowa? Nie należą one do najprzyjemniejszych. Poza tym obniżają wartość i mogą spowodować zamknięcie w sobie. Jak podkreślają specjaliści, przypięta raz etykieta, może zostać do końca życia.

Pamiętajmy jednak, aby była to forma dialogu. Dziecko mówi, my to odwzajemniamy i dajemy mu czas, aby zareagowało na to, co powiedzieliśmy. Przy niemowlętach bardzo ważna jest stymulacja podczas pielęgnacji. Przykładowo w czasie kąpieli używajmy wyrażeń dźwiękonaśladowczych, np. „plum, plum”, „ciap, ciap”.

Z okazji przypadających dzisiaj trzecich urodzin bloga pozwoliłam sobie na mały żart. Oto się niewinnie.– Mamo! A on powiedział, że jestem głupi! – To mu powiedz, że sam jest głupi.– Sam jesteś głupi!Nagle mnie olśniło. Wynalazłam uniwersalną metodę wychowawczą! Ba! Nie tylko wychowawczą. Wymyśliłam sposób na wszelkie niewygodne dla nas, rodziców, sytuacje.– Tato! Zrób mi kanapkę! – Sam sobie zrób!– Mamo, poczytaj mi! – Sama sobie poczytaj!– Mamo, pobaw się ze mną! – Sam się pobaw!– Mamo, a ona mówi, żebym przestał. – To jej powiedz, żeby sama sobie przestała.– Tato, a on mi mówi, że jestem gaduła. – To mu powiedz, że sam jest ta metoda może przynieść nieoczekiwane konsekwencje, niewygodne dla nas, rodziców. Dzieci się przecież szybko uczą. I tak…– Synku, jesteś niegrzeczny! – Sam jesteś niegrzeczny!– Synku, pościel łóżko! – Sama sobie pościel!– Córeczko, poćwicz na skrzypcach. – Sama sobie poćwicz!– Dzieci, idźcie na podwórko! – Sami sobie trzeba przyznać, że w tych ostatnich „samych sobie” jest nieco nic nie uczy tak dobrze, jak przykład. Rodzice powinni dać dobry przykład dzieciom, i ścielić swoje łóżka, ćwiczyć na skrzypcach oraz chodzić na spacery. Nie mówiąc o tym, że nie powinni być aż tak niegrzeczni, żeby mówić dzieciom, że są niegrzeczne! To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża, mama dwóch nastolatków i jednej córeczki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać, spacerować, szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. W 2021 roku napisałam książkę „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących”. Zobacz wszystkie wpisy autorstwa: Kornelia wpisu
RT @krytyka: Talibowie mnie nie rozumieją, bo sami nie są wykształceni. Kiedy mówię, że chcę się uczyć, tłumaczą mi: „Jesteś głupia, jesteś dziewczyną, czemu miałabyś się uczyć?”. Kłótnie, konflikty to naturalna część życia każdego człowieka - także kilkuletniego. Jak nauczyć dziecko radzenia sobie z taką trudną sytuacją? Czy interweniować? A jeśli tak, to jak robić to mądrze? Ciche popołudnie. Marzysz tylko o tym, żeby odpocząć po ciężkim dniu pracy. Dzieci są w swoim pokoju. Bawią się. Siadasz z kubkiem herbaty, bo wreszcie możesz przejrzeć gazetę. Masz swoje 10 minut. I nagle ten błogi czas przerywają podniesione głosy córek: To moja lalka! Zostaw ją! Ale dziś ja miałam się nią pobawić. Zuzia jest moja i teraz ja chcę się nią bawić! Nie dam ci! Jesteś głupia! Oddawaj!No i po ciszy. Biegniesz z interwencją, herbata stygnie: - Co wy robicie!? Przestańcie! Która zaczęła? Oddaj jej tę lalkę, masz przecież inne zabawki! - ty też zaczynasz się rozkręcaAle wcale tak nie musi być. Naprawdę. Możesz spokojnie przejrzeć tę gazetę, a twoje dzieci mogą same rozwiązać konfliktową sytuację. Wystarczy odrobina cierpliwości, spokoju, empatii i wzajemne są potrzebneBez kłótni właściwie nie da się żyć, to naturalna część naszego życia. Dzięki takiemu treningowi uczymy się wyrażać własne zdanie, bronić swoich racji, ale też uczymy się empatii, mediacji i wrażliwości na potrzeby innych. Każdemu zdarzają się sytuacje konfliktowe. Skoro kłócą się dorośli, to dzieci też mają do tego prawo. - Osoby, które uważają, że życie bez konfliktów jest możliwe, marzą o świecie, który nie istnieje. To prawda, że konflikty są nieprzyjemne, sprawiają ból. Jednak nie należy się ich wstydzić, udawać, że ich nie ma – mówi Zofia Aleksandra Schacht-Petersen, trenerka Porozumienia Bez Przemocy, mediatorka, doradca rodzinny, założycielka "Szkoły Empatii i Dialogu". Dominika Borowska-Stasica, psycholog z Instytutu Systemowej Pracy z Rodziną "Poza schematem", dodaje:- Częste sytuacje konfliktowe, kłótnie mogą być wyrazem tego, że system (rodzina, przedszkole, szkoła), w którym funkcjonujemy, nie działa prawidłowo. Dlatego warto przyjrzeć się szerzej naszemu życiu. System, który "nie zna" innych strategii na okazywanie bliskości czy radzenie sobie z różnicami, będzie "tworzył" napięcia. Chodzi nam o zrozumienie przyczyn tych napięć i szukanie konstruktywnych sposobów na ich zacznij od siebieSzukania przyczyn kłótni i konfliktów naszych córek i synów najlepiej... zacząć od siebie. Bo tylko wtedy, gdy rodzice rozpoznają własne emocje, nazwą je, będą mogli odpowiednio pomóc swoim więc zadać sobie pytania: Co czuję w sytuacji konfliktowej?Jakie emocje budzą we mnie kłótnie moich dzieci?Jak reaguję?Co czuję, gdy nie potrafię zapanować nad swoimi emocjami i emocjami dzieci?Dlaczego zależy mi na szybkim zażegnaniu konfliktu?Czy cierpliwie słucham obu stron konfliktu?Czy wspólnie z dziećmi szukam rozwiązania?Jakie są moje sposoby na złagodzenie konfliktu i czy one działają?Warto być szczerym w tych odpowiedziach, ale też się nie obwiniać. Zawsze przecież jest czas na poprawę. Tylko w ten sposób uda się dotrzeć do konstruktywnych Ważne jest także to, żeby rodzice nie zarażali dzieci swoimi lękami z przeszłości. Każdy z nas w dzieciństwie przeżywał jakieś trudne sytuacje, konflikty z rówieśnikami. Czasami te wspomnienia do nas wracają. Przypominamy sobie, co czuliśmy, gdy nasza najlepsza przyjaciółka powiedziała, że już nas nie lubi albo trzeba było oddać ukochany zielony samochodzik młodszemu bratu. Jednak musimy pamiętać, że nasze dzieci nie są nami, nie muszą doświadczać tego samego i w ten sam sposób, co my. Tamte nasze doświadczenia wcale nie muszą być przeżyciami naszych dzieci – mówi Dominika rolą rodzica jest towarzyszenie dziecku w odkrywaniu jego świata emocji, a nie wyręczanie go albo izolowanie od doświadczenia takich emocji, które mogą wydawać się nam – dorosłym – niepotrzebne, co chodzi w kłótniach?- Przede wszystkim o wyrażenie braku zaspokojenia jakichś potrzeb. Kłótnia, konflikt ujawnia ten brak, jest wołaniem o uwagę, o dialog. Za działaniem, które sprawia ból, kryje się niezaspokojona potrzeba tego, kto ten ból zadaje - wyjaśnia Zofia Aleksandra Schacht-Petersen i opowiada: - Kiedy moje dzieci były młodsze, zwykle - gdy były z opiekunką – dogadywały się między sobą. Kłótnie zaczynały się wtedy, kiedy wracałam do domu. Zastanawiałam się, dlaczego. Okazało się, że dzieci chciały zwrócić na siebie moją uwagę, bo ja, także w domu, zajmowałam się pracą, zamiast spędzić więcej czasu z nimi. Kiedy wsłuchałam się w ich konflikty, zdałam sobie sprawę, że one potrzebują mojej uwagi, po prostu stęskniły się za mną. 'Bez kłótni właściwie nie da się żyć, to naturalna część naszego życia. Dzięki takiemu treningowi uczymy się wyrażać własne zdanie, bronić swoich racji, ale też uczymy się empatii, mediacji i wrażliwości na potrzeby innych' fot: Ważne, żeby rodzice rozpoznali, gdzie leży przyczyna kłótni. Czasem jest ona bardzo prozaiczna - dziecko jest zmęczone, znudzone, rozdrażnione i wtedy zaczyna kłócić się z kolegą czy rodzeństwem, bo szuka kontaktu z rodzicem, bo chce coś zakomunikować. Czasem jednak przyczyny dziecięcych kłótni mogą być bardziej skomplikowane. Dziecko może nie być akceptowane przez grupę albo poprzez kłótnie z innymi chce odciągnąć uwagę rodziców od ich własnych problemów. Warto także pamiętać, że dzieci są jak nasze lustra. Obserwują i naśladują dorosłych. Również w sposobie rozwiązywania trudnych sytuacji - mówi Dominika zaufanieDlatego, gdy dzieci się kłócą, weźmy głęboki oddech, poczekajmy chwilę, zastanówmy się nad własnymi Warto zaufać dzieciom, pozwolić im na samodzielność, bo one często lepiej radzą sobie z konfliktami niż dorośli - radzi Zofia Aleksandra Schacht-Petersen. Jeśli dorosły włącza się w kłótnię, powinien zająć się przede wszystkim jej przyczyną, a nie tym, kto zaczął pierwszy. Bardzo często rodzice faworyzują jedno z dzieci, zwykle to najmłodsze, bo w ich odczuciu jest słabsze. Wtedy zawsze winne jest starsze dziecko – tylko dlatego, że ma więcej lat. Taka sytuacja rodzi konflikty, bo to starsze czuje się odrzucone, ma poczucie niesprawiedliwości. Dlatego tak istotne jest, by rodzice nie trzymali żadnej ze stron konfliktu, ale starali się być Ważne, żeby zobaczyli w tym konflikcie złość dziecka i to, co ono przez to chce wyrazić – dodaje Zofia Aleksandra agresjiDzieci zwykle kłócą się o zabawki, o to, w co będą się bawiły. Warto dać im przestrzeń do tych kłótni. Kiedy jednak bezwzględnie interweniować? - Gdy zaczyna się agresja, pojawiają się krzyki, wyzwiska, a nawet bicie. Wtedy trzeba rozdzielić strony i dać jednoznacznie do zrozumienia, że na przemoc nie ma zgody – mówi Dominika Borowska-Stasica. - Jednak nawet agresja: wyzwiska, rękoczyny są wyrazem bezsilności. Warto o tym pamiętać. I zawsze szukać przyczyny takiej sytuacji. Nie oceniać, nie obwiniać, tylko uważnie wysłuchać każde z dzieci - dodaje Zofia Aleksandra też tak, że jedna ze stron negocjuje, a druga bije. Dobrze jest wówczas porozmawiać z dzieckiem, wyjaśnić, że różne osoby w różny sposób reagują na sytuacje stresowe, konfliktowe. Ale dać wyraźnie do zrozumienia, że na agresję nie ma zgody. Warto poszukać alternatywnych sposobów rozładowania złości (uderzenie w poduszkę, głośny krzyk). Rodzice powinni też nauczyć dziecko obrony przed przemocą. Tak, żeby umiało - choć jest to trudne - głośno i stanowczo powiedzieć: "Nie zgadzam się na to, żebyś mnie bił, nie rób tego!". Chodzi o to, żeby nie pozwalało robić sobie przyszłośćKiedy dziecko będzie wiedziało, że może przyjść do dorosłych (rodziców, nauczycieli) i poprosić ich o pomoc, łatwiej też będzie radziło sobie z konfliktami. Dorosły musi tylko pamiętać, że nie jest stroną konfliktu, ale uważnym wystarczy wysłuchać, nazwać emocje, przytulić i... tyle- mówi Dominika i przyjaźń, jaką okazujemy dziecku podczas jego próby rozwiązania konfliktu, ma ogromne znaczenie. Zofia Aleksandra Schacht-Petersen przypomina, że życie to nie tylko sukcesy, to także zmaganie się z trudnościami. Jeśli już małe dziecko będzie wiedziało, że ma prawo do złości, do dylematów i będzie umiało sobie z nimi poradzić, to łatwiej będzie mu przejść przez burzliwy przecież okres dojrzewania. 3 kroki do rozwiązania konfliktu - podpowiada Zofia Aleksandra Schacht-PetersenZachęć dziecko do odpowiedzi na pytanie, co mu się nie podoba, co się stało, że wywiązała się dziecko do tego, by powiedziało, co chciałoby, żeby było inaczej, żeby powiedziało, jak chciałoby, żeby by dziecko zaproponowało, jak można to ten sposób uczysz dziecko radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych, sprawiasz, że wierzy we własne siły i swoją moc nie rób!Nie porównuj dzieciNie faworyzuj jednej ze stronNie szukaj winnegoNie bądź śledczymNie stawiaj się w roli sędziegoNie mów: "Cicho!", "Przestań!"O tym pamiętaj Wysłuchaj każdej ze stronZapytaj o potrzebyZapytaj o odczuciaPytaj o propozycje rozwiązania konfliktu, zachęcaj do szukania rozwiązaniaPozwól dziecku samodzielnie znaleźć sposób wyjścia z sytuacji konfliktowejPomóż dziecku: "Czujesz złość, bo nie podoba ci się, że Jaś zabrał twoją zabawkę. Tak?", "Jak ty byś się czuła, gdyby Zosia zabrała ci ulubioną żyrafkę?", "Co się stało? Jak możemy temu zaradzić?", "Może ty daj Jasiowi klocki, a on da ci pobawić się samochodem?".Twoją rolą jest mądre towarzyszenie dziecku w zrozumieniu przyczyny kłótni i w rozwiązaniu sytuacji lekturyAdele Faber, Elaine Mazlish "Rodzeństwo bez rywalizacji"Sury Hart i Victorii Kindle Hodson "Szanujący rodzice, szanujące dzieci"Zofia Aleksandra Żuczkowska "Dialog zamiast kar"Jesper Juul "Agresja nowe tabu?"Marshall B. Rosenberg "W świecie porozumienia bez przemocy"Agnieszka Stein "Dziecko z bliska"Justyna Korzeniewska "Kłopotliwe zachowania dzieci: proste reakcje na trudne sytuacje"Artykuł ukazał się w kwartalniku "Dziecko". Kolejne, wrześniowe wydanie magazynu już w kioskach:Wrześniowe wydanie magazynu 'Dziecko' fot: materiały prasowe Powinno cię również zainteresować:"Mamo, bo on powiedział kura przez w". Co robić, kiedy dziecko przeklina? "Tata wystawia mnie nagą na balkon". Wszyscy kłamiemy. Dzieci też. Co robić? Pedagog: Nie karać Zofia i Stępień:Zofia i Stępień: Kolędnik-dziecko: Czarek (pijany):Czarek (pijany): Domniemany komendant I: Przyprowadzony przez Czarka mężczyzna w kajdankach: Dawałem w gaz w szuwarach. Opis: po tym, jak ciotka Czarka uderzyła matkę Iwonki. Zaufanie to najważniejsza rzecz w trwałych związkach. Blondynka:Blondynka: Najlepsza odpowiedź głupi ma zawsze szczęście więc sie nie smuce : > Odpowiedzi makatka odpowiedział(a) o 19:11 ja zawsze odpowiadam żartobliwie "ugryź się" albo "pal lotkę" :) blocked odpowiedział(a) o 19:10 Dobrze, że Ty nie jesteś .XD [CENZURA] moze da tego babymaja odpowiedział(a) o 19:11 prosze prosze mądra się znalazla odpowiedz jej tak :nie mów tak o sobie ::chyba ty : nayla odpowiedział(a) o 19:11 Głupia nie głupia, ale inteligenta. dołaczam sie do pytania, do mnie mówi; ciemna maso!, albo ty głupolu, oczywiście zartobliwie, ale mnie to wkórza! Odpowiedz: Ja Glupia, a ty Glupsza haha. Moze książka od nas powstanie? ahah :* :) blocked odpowiedział(a) o 19:13 a jeszcze głupsze jest to co powiedziałaś. 4uiam odpowiedział(a) o 19:16 - Twoje zdanie odłożę na półkę, a ciebie jeszcze niżej :) powiedz żartobliwie " bujaj wrotki " , albo " o mądra sie znalazła " . tak żartobliwie oczywiscie xd możliwe , ale przed oceną troche mnie poznaj ;D -Jesteś głupia!-Wzajemnie! blocked odpowiedział(a) o 18:10 to nir ja jestem głupia to ty jestes na tytle beznadziejna że nie potrafisz zrozumiec mojej madrosci powiedz że jej matka to stara krowa Jesteś głupia!Przynajmniej nie tak bardzo jak ty B) Rontox odpowiedział(a) o 03:05 Nie mów o sobie w drugiej osobie//*spojrz się na niego/nią od gory do dolu i powiedz "i po co mówisz o sobie w drugiej osobie?" ja jestem tylko gupia a ty jestes idiotka Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Często obserwowaną sytuacją jest ta, w której dziecko mówi do samego siebie np. podczas zabawy. Niektórzy rodzice w takim przypadku zaczynają się martwić, a inni opiekunowie bagatelizują takie sytuacje. Do drugie podejście jest naprawdę słuszne. Dziecko, które mówi do siebie, rozwija swoją zdolność mowy.

#1 Nie rozumiem dlaczego. zawsze dbamy z mężem by ja chwalić, mówimy, że jesteśmy z niej dumni, że jest bardzo mądra, i wszystko zdaje się na nic. Nigdy nie powiedizeliśmy jej że jest głupia. Córcia mówi tak jak coś nabroi ,( pomaluje kredkami kanape, niechcący zrobi młodszemu braciszkowi krzywde) Tłumaczymy jej że jest mądra ,ale nieuważna i tak się zdarza. Ale następnym razem znowu to samo, znowu powtarza że jest głupia. Pomóżcie proszę, bo jużnie mam pomysłów jak zmienić jej myślenie reklama #2 mała a na pewno szerszy kontakt ze światem niż tylko w domu. nawet jeśli wy jej nie powiedzieliście że jest głupia mógł zrobić to ktoś z rówieśników, w przedszkolu, na placu zabaw. mogliście też w rozmowie użyć tego słowa w stosunku do innej osoby, a córka je usłyszała i teraz tak mówi. nie mniej teraz przyczyna jest chyba mniej ważna od tego, co dla ciebie jest kłopotem. a mi się zdaje, że nie ma co z tego robić afery mimo wszystko. najpierw zadałabym małej pytanie czy wie, co to znaczy. jeśli to dla niej słowo bez treści to można zaproponować zastąpienie go innym. jeśli wie co znaczy - ja w domu też kiedyś usłyszałam, ze syn tak o sobie powiedział. i oznajmiłam mu, że nie pozwolę, by ktoś obrażał moje dziecko. zaczął się śmiać i poskutkowało. teraz najwyżej mówi, ze głupstwo zrobił, ale z tym niekiedy trudno polemizować;-) #3 Mój synuś też mówił że jest głupi jak coś mu nie wychodziło. Zaczełam z nim rozmawiać i spytałam czemu tak sądzi, odpowiedział mi że babcia mu tak powiedziała. Przykre ale niestety prawdziwe. Powiedziałam mu że dla mnie jest najmądrzejszym chłopcem tylko bardzo nie ostrożny i roztropny. Od tego momentu(jakieś 3 miesiące) nie usłyszałam żeby tak mówił #4 witam,widzę że nie tylko z ust mojego 6 letniego synka takie określenia jakiegoś czasu kiedy coś mu nie wyjdzie,gdy niechcący zrobi krzywde młodszemu braciszkowi-mówi że jest głupi i uderza się w główke:-(.Mi jako mamie jest przykro że tak niską ma samoocene,również nie wiem skąd to się czeka nas rozmowa #5 A u mnie jest tak ze Filip od kilkudni mowi ze jest... madry. No ale niestety to nie takie fajne jaksie wydaje. Otoz to bylo tak... Filip mazal kredka sciany w pokoju ja tam w chodze i krzyknelam na niego "madry jestes!? Przeciesz teraz masz brodne sciany! Zastanow sie zanim cos zrobisz" Ot slowo mu utkwilo i teraz jak ktos zrobi glopstwo albo on to krzyczy "Madry jestes!?" Tlumaczylam mu co i jak ale narazie slowo za bardzo mu utkwilo i cieszko je usunac. Wydaje mi sie ze tak bylo i z waszymii dzieciaczkami. W przedszkolu czy na podworku ktos krzyknal " Glopi jestes? Przeciesz (np.) na slizgawke wchodzi sie z drogiej strony" no dzieci juz wiedza ze to slowo urzywa sie wtedy jak ktos cos zle zrobi. Do konca slowa niepojmuja ale wiedza kiedy je uzywac. Wydaje mi sie ze trzeba przeczekac niereagowac ale wytlumaczyc co slowo oznacza i powiedziec zeby je zastapic taj jak to Naja napisala. "Jestem glopi " na "Zrobilem glopstwo" #6 A ja myślałam, że tylko moja Wikusia tak ma. Mała jak coś źle zrobi, to potrafi powiedzieć : "Ale ze mnie idiotka". Dużo tłumaczę i mówię, że wcale tak nie jest, że nie może tak mówić, nie mam pojęcia skąd u Niej to się wzięło, bo oczywiście ode mnie czegoś takiego nigdy Słonko moje nie usłyszało. #7 Dziewczyny! Stety bądź niestety, najczęściej takich rzeczy dziecko uczy się w przedszkolu. Nie, żebym teraz propagowała wychowywanie dziecka w domu, bo przedszkola są bee, jednak same wiecie, że w Polsce przedszkoli jest mało a dzieciaków dużo, no i niestety taka mieszanka nie pozwala w stu procentach upilnować każdego dziecka, co ono mówi i dlaczego. Ja też nie mówię, że to dzieci ze złych domów, czy coś podobnego tylko chodzą i powtarzają takie rzeczy a potem wasza córka czy syn powtarza tak samo. Dlatego tak ważne jest to, co oglądają Wasze dzieci. Ja się przejechałam na jednej bajce, jak kiedyś słucham, czego ogląda moja mała a tam same własnie takie ciepłe słówka. Ja wiem, że to często kosztuje dużo czasu, żeby samemu sprawdzić bajkę, czy poszukać takich, w których naszego dziecko nie usłyszy takich słodkich epitetów, ale chyba czasami lepiej mieć czyste sumienie anieżeli zastanawiać się, skad nasze dziecko nauczyło się takich a nie innych słów, bo potem czasami przychodzi rozczarowanie, że to jednak my zawiniliśmy w pewnym momencie. Pozdrawiamy ciepło #8 Moja pięciolatka też mówi"ale jestem głupia" jak o czymś zapomni na w domu tak się nie odzywa,ale z tego widzę tak się mówi wśród jej rówieśników. Muminko też zdarzyło mi się parę razy powiedzieć do córki: mądra jesteś?!.Ale ona zrozumiałam kontekstTeraz czasem krzyczy na tatę: mądry jesteś?!chcesz być chory? jak go przyłapie na jedzeniu słodyczy w dzień powszedni #9 przejdzie jej moja córka zawsze jak coś nabroi to mówi że ją nie kochamy i mamy z nią same problemy. Bardzo ją kocham ale czasem to nie wiem co jej powiedzieć. Pozdrawiam reklama #10 mam to samo z moim synkiem mówi o sobie niekorzystnie, gdy jest smutny lub coś zbroi i tłumaczenie nic nie daje myślę, że z tego wyrośnie

Od tygodnia szukam pracy. Wiem, wiem to krótko ale coś takiego się ze mna porobiło że aż sama siebie nie poznaję. Na męża warczę, do dziecka brak mi cierpliwości, o sobie mam jaknajgorsze zdanie ( studia jakieś tam skończyłam dokładnie AE, pracowałam 3 lata jako pomoc księgowa. N, 08-06-2008 Forum: Praca - jest źle.

Chłopiec jest wrażliwy i mądry. Daleko mu do obiegowej opiniii o agresywnych i niebezpiecznych autykach archiwum rodzinneDzięki matce, jej uporowi i wysiłkowi, pięcioletni chłopiec chory na autyzm znalazł sposób na komunikowanie się ze światem. Lubi, kiedy czyta mu się książki. Zaskakuje swoją wiedzą i inteligencją. Nie chce, by ktoś mówił o nim, że jest "głupi". Uważa, że jest zupełnie zdrowy, tylko nie umie mówić. Pięcioletni autyk, dzięki mamie, znalazł sposób na kontakt ze światem. Pisze to, co chciałby powiedzieć. A o Janku opowiada Beata PieczyńskaWszystko teraz tak szybko się dzieje, są postępy, dyskusje… dlatego zapisuję to w SMS-ach i je rozsyłam do terapeutek. W ten sposób zdobywam ich opinie. One odpisują, ale też są zaskoczone. Jedna z terapeutek Elżbieta Kuberska mówi, że historia mojego syna brzmi jak amerykański film - opowiada pani Anna, mama Janka, chorego na autyzm. CZYTAJ TEŻ:AUTYZM UJARZMIONY- Jasiu. Czy ty masz jakąś tajemnicę - zapytałam swojego małego syna - Tak - napisał jej na kartce…- Jaką - dalej pytała Taką, że już jestem zdrowy. Ja tylko nie umiem mówić - odpisał przełom. Janek Kostiukow jest przedszkolakiem, w czerwcu skończył 5 lat, zdiagnozowano u niego autyzm. Jeszcze do niedawna nie było z nim kontaktu. Gdy miał rok, mówił: mama, tata i baba. Potem przestał się odzywać. Każdy przypadek jest inny. Często jest tak, że rodzi się dziecko i wszyscy są szczęśliwi. 10 stopni w skali Apgar. Rodzice mają wrażenie, że wszystko jest w porządku i nagle... Zaczyna się dziać coś dziwnego. Przychodzi krach. Zanika mowa, a proces rozwoju zbacza z właściwej drogi. Janek urodził się bezproblemowo. Ale już w pierwszej dobie życia - zaraz po zaszczepieniu - doznał wstrząsu kardiogennego. Miał zaburzenia oddechu, był na skraju swojego krótkiego życia. Przez jedenaście dni leżał pod respiratorem. Gdy wyszedł z tego ciężkiego stanu, pojechał z mamą do domu. Mama - fizjoterapeutka. Jej mąż - lekarz. Wiedzieli już, że będą Wiedziałam, że muszę "stanąć na rzęsach", aby Jasiek nie miał mózgowego porażenia dziecięcego - wspomina. - Pierwszy rok to była walka. Ćwiczyliśmy codziennie po pięć, sześć godzin. Intensywna rehabilitacja wykańczała. Wyliśmy razem - ja - i moje dziecko, ale nie dawałam za Ania opowiada historię, która sprawiła, że autyzm, pomimo że ona jest zdrowa, stał się częścią jej wyniku intensywnej i profesjonalnej terapii, udało się rozwiązać kłopoty ruchowe. Janek zaczął chodzić. Wszyscy byli szczęśliwi. Jednak prawidłowy rozwój intelektualny chłopca stanął pod znakiem zapytania. - Gdy syn miał półtora roku zaczęło w naszych rozmowach coraz częściej padać słowo: autyzm - wspomina mama chłopca. Gdy skończył dwa lata, jego rodzice przestali się Stało się dla nas oczywiste, że Jasiek ma autyzm - wspomina pani Anna. - Formalną diagnozę diagnozę na papierze, czyli gdy nasz syn, piękny chłopiec, miał już trzy lata - kiedy mały Jan miał rok, mówił pięć słów. Pewnego dnia jednak przestał. To był regres. Ale poza tym dziecko, dzięki poświęceniu matki i ojca cały czas szło do przodu. Jeszcze nigdy nie był tak zdrowy jak Anna mieszkała w Poznaniu. Biegała od specjalisty do specjalisty. Pomiędzy wizytami martwiła się, czy zdąży nakarmić dziecko, a gdy wchodziła do jednego gabinetu, bała się, że nie zdąży na czas do kolejnego. - Wiedziałam, że autyzm to ciężka choroba i trzeba ją leczyć. Biegałam od lekarza do lekarza i to nie sprzyjało żadnej relacji z moim dzieckiem - wspomina. Pewnego dnia zrozumiała, że do tego, by leczenie odniosło skutek, trzeba mieć klucz, którym jest kontakt z małym Janem. Wtedy też postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce. Zrezygnowała z kilku terapii, dając Jaśkowi więcej siebie. - W tej terapii jest tak, że lekarze często skupiają się na wyciszeniu takiego małego wrzeszczącego delikwenta - uważa pani Anna. - Nie tędy droga. Dzieci chore na autyzm wszystko boli. One nie potrafią powiedzieć co, bo nie umieją komunikować się ze światem. Podając tabletkę na wyciszenie, uspokajamy dziecko, nie niwelując jego wewnętrznego bólu. I powstaje błędne koło. Zawsze będę bronić dzieci autystycznych. One sprawiają wrażenie dzieci głęboko upośledzonych, ale w rzeczywistości… - mama małego Jana milknie. Pięcioletni Jaś napisał swojej mamie na kartce, że autyzm to jest taka choroba, w której wszystko boli. Mądre dziecko zamknięte w skorupie, z którym - nawet gdy to jest potencjalny geniusz - nie ma kontaktu… Wyobraźmy sobie takie życie, w którym znajdujemy się na bardzo wysokim poziomie intelektualnym, ale nie jesteśmy w stanie porozumieć się z innymi i wszyscy myślą, że nic nie rozumiemy, że jesteśmy przedmiotem, który trzeba przenosić z miejsca na miejsce. Ten stan trwa lata. Wszyscy traktują nas jak kukiełkę. Do czego to prowadzi?Odpowiedź jest przerażająca: do wtórnego upośledzenia. Do sytuacji, gdy zaczynamy wszystkich ignorować i zaczynamy żyć we własnym świecie, zamknięci w niemocy frustracji intelektualnej. Wiedza na temat autyzmu jest bardzo płytka. Kojarzymy ludzi z autyzmem jako agresywnych, czasem niebezpiecznych, zamkniętych w sobie. A oni… czują!- Wczoraj Jasiek obudził się spocony i zapłakany, więc pytam, czy miał zły sen? "Tak" - kiwnął głową. Ja zapytałam: Co się śniło? Napisał : "Umarłem". - opowiada Anna uparcie od trzech lat rehabilituje syna. Przed wakacjami zaczęła go uczyć pisać. Najpierw poznawali litery, potem tajniki pisania metodą sylabową. Trylion razy na zasadzie miliona powtórzeń wałkowali pisanie, nawet gdy nie było kontaktu wzrokowego. Ona prowadziła jego rękę - lewą, bo jest mańkutem i czy chciał, czy nie, czy patrzył, czy nie, to robiła swoje, nie do końca wierząc, że odniesie to jakiś skutek. - Ludzie z zewnątrz myśleli, że zwariowałam. Szeptali, że dziecko jest zaburzone i nie ma co się tak wysilać - A czy ty wiesz do czego leżak służy? - Do opalania - A po co się ludzie opalają? - dociekam. - Żeby ładnie wyglądać - odpisuje. W lipcu po jakimś miesiącu nauki pisania - a robili to codziennie po 4 godziny, pani Anna była już bardzo zmęczona. Pokazała Jaśkowi jeża i zapytała go: Jasiu? A czy ty wiesz co to jest? Trzymała syna za rękę, gdy ten nagle zaczął prowadzić długopis po kartce. I odniosła wrażenie, że napisał: jeż. Przeżyła to, ale nie chciała uwierzyć, że to się stało. Nawet wystraszyła się, że może mieć rację. Stwierdziła:- To niemożliwe. Choć uczyła go z uporem od miesiąca, nie dopuszczała myśli, że jej autystyczny syn mógł tak świadomie napisać JEŻ i to do tego zgodnie z ortografią. Następnego dnia czytała dzieciom książkę. Jej młodszy syn zasnął. Janek wiercił się. Powiedziała mu, że jest zmęczona i, że to koniec czytania. Pięciolatek wpadł w szał. Zły krzyczał i płakał. - U dzieci z autyzmem trzeba korzystać z motywacji - tłumaczy mama Jaśka. Z premedytacją wzięłam kartkę i powiedziałam: - Jasiek co ty ode mnie chcesz? Chłopiec ku jej zaskoczeniu zaczął wykonywać ruchy długopisem i wyszło: KSIĄŻKA. Pani Ania zawołała męża, który zapytał pięciolatka, czy chce spać? Janek znów napisał: KSIĄŻKA MAMA Nawet nie wiem, o czym wtedy czytałam. A on był przeszczęśliwy - wspomina ze wzruszeniem pani Anna. - Wszystko odwróciło się do góry nogami. Moje kochane dziecko, które do tej pory nie mówiło, nie komunikowało się, nagle na pytanie co chcesz, odpowiada - "mandarynka" - cieszy się z terapeutek Jasia - Elżbieta Kuberska - historię Jasia porównuje do kontaktu z inną To wygląda jak amerykański film. Ale przecież Jaś nie jest kosmitą - terapeutka uśmiecha się. - Określenie "inna cywilizacja" do niego jednak bardzo pasuje - dodaje. - Mieliśmy wyjątkowe wakacje - wspomina pani Anna. Przed wakacjami jeszcze miałam dziecko, które wiedziałam, że jest mądre, ale wiecznie też miałam wątpliwości, czy poza autyzmem jest upośledzone umysłowo, a jeśli tak, to do jakiego stopnia? Pytałam sama siebie, szukałam odpowiedzi. Czy Janek nas rozumie? W życiu nie przypuszczałabym, że on ma taką wiedzę. - Jasiu, próbuję Ci opowiedzieć, jakie zwierzęta mieszkają w górach, a ty cały czas piszczysz i piszczysz! Czemu? O co chodzi? - Bo ja to wszystko już wiem! Nie rozumiesz?- Nadal jestem matką bojącą się o przyszłość dziecka, ale w innym wymiarze - mówi mama Janka, która przyznaje, że czuje się jak w filmie science fiction. Kiedyś zapytała Jasia, czy ktoś mu sprawił przykrość. Odpowiedział, że tak. Że jedna pani powiedziała mu, że jest głupi. I Jaś poprosił mamę, pisząc na kartce:- Mamo powiedz tej pani, że nie jestem Jutro rano będziemy pracować, żebym nigdy taki nie był - Jasiu, a czy ty masz jakąś tajemnicę? -Tak! Już jestem zdrowy. Ja tylko nie umiem mówić. ***Anna Kostiukow ma 31 lat i jest matką dwojga dzieci. Jaś ma młodszego brata. Mama chłopców - prócz czasu poświęcanego dzieciom - realizuje się w pracy zawodowej - jest doktorem rehabilitacji. Pełni też funkcję wiceprezes stowarzyszenia Gepetto w Koninie, która pomaga ludziom chorym na razem z Anną Leśną, prezes Stowarzyszenia tworzy Centrum Terapii i Leczenia Autyzmu. Placówka ma zacząć działalność na początku przyszłego porad stowarzyszenia Gepetto w subregionie konińskim korzysta około 40 osób, ale jak mówi Anna Leśna, co roku lekarze diagnozują chorobę aż u piętnaściorga dzieci. Dlatego w Centrum Terapii i Leczenia Autyzmu, które powstaje w pomieszczeniach po dawnym MDK-u, utworzone zostanie specjalistyczne przedszkole dla dzieci chorych na autyzm. Będzie to pierwsza taka placówka w regionie konińskim.

Głupia, wciąż Jesteś głupia Nie widzisz tego Jesteś zabawką Jego Głupia, wciąż Jestem głupia Dałam mu wszystko Bo chciałam być blisko x2 Wpada W Ucho - Głupia tekst piosenki Wpada W Ucho - Głupia tekstowo Głupia Wpada W Ucho Głupia słowa

Dokładnie tak! Tak to jest jak człowiek “nie wie a się wypowie”. Tak btw jak większośc ludzi. Co nie zmienia faktu, że teraz jest mi cholernie za siebie wstyd. Tak najzwyczajniej w świecie jest mi po prostu głupio, że kiedykolwiek myślałam tak a nie inaczej. Czytałyście może WPIS Makowej mamy na temat niejadków? To ja. To BYŁAM ja. Ta głupia co udzielała rad: “jak zgłodnieje to zje”. Dlaczego? Z jednej, najprostszej i najbardziej beznadziejnej przyczyny: nigdy nie miałam kontaktu z niejadkiem. Byłam pewna, że mam rację, a mamy latające z łyżką za dzieckiem jak zwykle przesadzają. Oczywiście, że sądziłam, że takie dziecko jest niczym mały zwierz (bo przecież nimi jesteśmy! i tak jak one podążamy za instynktem, a uczucie głody jest pierwszym które chcemy zniwelować). Oj jak się myliłam… Tedek nie jest “książkowym niejadkiem”. Tydzień temu jadł normalnie, wręcz z zegarkiem i notesikiem w ręku. Aż tu nagle… koniec. Afera podczas każdego karmienia (afery były też przed podcięciem jego wędzidełka podjęzykowego, ale zjadane porcje były w porządku): płacz, prężenie się. Nie! To nie kolki. To nie ból brzucha. Nagle z 180-200 ml zrobiło się 40, 60 ml, ewentualnie dzięki sporej ilości wymyślnych sposobów maksymalnie 140 ml. Nosz cholera! Edzie! Na szczęście je nad ranem pełną porcję mleczka. Wniosek? Moje dziecko potrzebuje spokoju do jedzenia, maksymalnego. Najlepiej żeby było ciemno, cicho, szaro i buro… A jak jest? Są nerwy. Bo dziecko nie je. Bo na bank jest głodne! Bo tak będzie już zawsze! Nie będzie przybierało na wadze, zachoruje… Jest hałas. Bo Brusiek, Bo Fifek. Bo kichnęłam albo za głośno wzięłam oddech (for real!). Jest jasno. Bo jest dzień. Kombinuję. Czekam aż zaśnie lub z prędkością światła wymieniam smoczek na butlę – może nie zauważy. Panikuję… FUCK! A miało zjeść jak zgłodnieje. No tak. Może i by zjadło, ale ono nie jest głodne, i nie zgłodnieje. Nie ma czasu na pierdoły. Przecież tu coś się kręci, tam coś świeci, “o! moja ręka!”- nagłe oświecenie. Tak. Byłam cholernie głupia. Nie dlatego, że sądziłam że mam rację. Byłam głupia nie tylko dlatego, że w ogóle miałam czelność odezwać się na temat na który nie miałam zielonego pojęcia. Moje dzieci (te poprzednie, nie ten “brand new”) jadły wszystko, w każdej ilości. A teraz? Pot leje mi się po plecach na samą myśl, że za chwilę będę musiała spróbować Edzie nakarmić… Mam wielką nadzieję, że to tylko przejściowy problem, że takie “niejadkowe incydenty” zdarzają się u większości 3-4 miesięcznych niemowląt. Jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie? Wasze maluchy też wymyślały w tym wieku podczas jedzenia? You may also like .